Squla
Wszystkie przedmioty szkolne
Już w Starożytnej Grecji Pitagoras, jeden z ojców nauk matematycznych, mówił, iż to „liczby rządzą światem”. Nie da się z nim nie zgodzić. Fibonacci natomiast opisał matematykę w otaczającym nas świecie, ukazując jej piękno i nieskończoność w naturze, sztuce oraz w każdym aspekcie życia, nazywając ją finalnie boską proporcją. Nauka matematyki towarzyszy nam od małego – już we wczesnym etapie rozwoju każde dziecko uczy się pojęcia cyfry i liczenia, początkowo bardzo nieświadomie i w zabawie, ale jest to właśnie nauka. Tak jest najlepiej i najłatwiej – zawsze i we wszystkim, dla dzieci i nie tylko. Sposoby nauki przez coś przyjemnego dla nas dają najlepsze rezultaty, efekty oraz satysfakcję.
Należy zdać sobie sprawę, po co uczymy się podstawowych umiejętności. Ważne jest to, by umieć sobie poradzić z daną problematyką, rozwiązać zadanie matematyczne, zagwozdkę, a przede wszystkim szybko i łatwo uniknąć niepowodzeń na co dzień, np. na zakupach (szczególnie tych promocyjnych), w restauracji, podczas remontu… można by wymieniać w nieskończoność, ale nie o to tu dokładnie chodzi.
Otóż nieodzowne jest, by uczyć się podstawowych pojęć, metod, zasad, wzorów, a nawet technik, gdyż one stanowią bazę, by efektywnie rozwiązywać ćwiczenia, problemy. W matematyce wszystko jest ze sobą powiązane i jedno wynika z drugiego. Zatem jeśli mamy gdzieś tzw. tyły, trudno oczekiwać sukcesu. Najważniejszymi składowymi szybkiej nauki jest systematyczność, zrozumienie, skupienie, brak rozpraszaczy oraz dobre, pozytywne nastawienie dzieci i młodzieży, które jest kluczem do sukcesu!
Nauka matematyki może fascynować, ale może też … przerażać, nużyć i być największą zmorą, nawet bardzo zdolnych uczniów. Czy dla każdego nauka będzie łatwa? Nie. Czy każdy będzie ją lubił? Nie. Czy każdy będzie wygrywał z niej olimpiady i inne konkursy? Nie. Czy każdy może się jej nauczyć? Tak – chociażby w tych podstawowych, najbardziej potrzebnych do życia codziennego aspektach. Przecież właśnie o to chodzi, myśląc sobie, czym jest edukacja! Nie jest tajemną wiedzą fakt, iż każdy z nas jest inny – każdy z nas wygląda inaczej, mówi, uśmiecha się, porusza. Każdy z nas również inaczej myśli oraz ma inne predyspozycje, talenty i potencjał. Ktoś lepiej czuje się, czytając książki i zgłębiając tajemnice gramatyki, ktoś inny uwielbia eksperymentować, a znowu ktoś, liczyć – ponownie można by wymieniać w nieskończoność! Chodzi o to, że dzięki tej różnorodności otacza nas tak niesamowity, niezwykły świat, gwarantujący nam rozmaitość i odmienność, a jest to niezwykle piękne!
Jak powinna wyglądać nauka matematyki i od czego zacząć, chcąc ją zgłębić? Odpowiedź na to pytanie wydaje się bardzo prosta, a brzmi – nauka od podstaw! Najprostsze umiejętności muszą być opanowane, aby można było przyswajać kolejne. Każda luka lub nieopanowany materiał sprawia nam dużą trudność i tym samym zapewne frustruje i zniechęca młodego człowieka, stojącego u bram zdobywania wiedzy. Nauka matematyki zaczyna się mniej więcej w drugim roku życia, gdy dzieci widzą dwie zabawki i prosimy je, aby wybrały jedną albo bawimy się w znaną zabawę akuku: było-nie ma = jeden-zero. Czy ktoś, bawiąc się z dzieckiem, myśli o tym, że uczy je matematyki? Wątpię, ale to robi i to w najlepszy możliwy sposób. Kolejnym z kroków może być na przykład wprowadzenie gier planszowych – kulanie kostką to fantastyczny pomysł na rozwój nie tylko matematyki, ale i motoryki małej i planowania ruchu, a co daje nam kulanie dwoma kostkami? Tak, to przecież ćwiczenia dodawania! Czy można wyobrazić sobie przyjemniejszy trening niż mile spędzony czas z rodzicem, naszym pierwszym nauczycielem? Chyba nie. Właśnie takie są początki, a dopiero później rozpoczyna się edukacja szkolna. Nauka, wsparcie, skuteczne sposoby ćwiczenia, przedstawiane nam są przez ważną postać – tak, to nauczyciel. Często wydaje się kluczem do sukcesu, bo gdy nauczyciela łączy z nauką pasja, naturalnie opiera się o ciekawe pomysły prowadzenia zajęć, a jest to szansa, że jego uczniowie z przyjemnością zagłębią się w świat matematyki.
Myślę, że nie ma innego wyjścia, niż zdać sobie sprawę z tego, czemu muszę uczyć się matematyki? Po co mam nauczyć się konkretnych umiejętności? Nie można traktować matematyki jak przykrego obowiązku, bo to nie prowadzi do satysfakcji ani też zadowolenia z siebie. Najtrafniejszym będzie, gdy zdamy sobie sprawę z tego, w czym się czujemy dobrze i co da nam pożądany efekt w zgodzie z samym sobą. Może będą to gry edukacyjne, może współpraca z bliską osobą, a może korepetycje. Pamiętajmy też o platformie Squla. Przygotowane gry i zabawy w formie nauki pozwolą na szybsze i łatwiejsze przyswojenie zagadnień matematycznych.
W dobie COVID-u bardzo popularne stały się spotkania z korepetytorem online, co dla wielu jest gwarancją sporej ulgi oraz oszczędności czasu. Dla innych, korepetycje na żywo z nauczycielem będą lepszą opcją, a nauka bardziej efektywna i skuteczna. Wszystko zależy od nas samych. Ponadto, zdajemy sobie też sprawę, z czego mogą wynikać moje trudności? Może za mało poświęcam nauce matematyki czasu? Może chcę ją zrozumieć po łebkach? A może jestem źle nastawiony, nastawiona i uważam, że ta nauka nie jest dla mnie, a ja tego i tak nie zrozumiem? Każda twierdząca odpowiedź sprawi, że będziemy w błędnym kole, a to tylko nawarstwi nasz problem. Weźmy głęboki oddech i spróbujmy na początek postawić na systematyczność, regularność, a gdy czegoś nie rozumiemy – nie bójmy się prosić o pomoc, powiedzmy o tym głośno osobom, które mogą nam realnie pomóc! Wystarczy, że znajdziemy w sobie dobre chęci, lepsze nastawienie, a już może zacząć być lepiej, łatwiej.
Motywacja to inaczej gotowość do podjęcia działania, ukierunkowana na określony, wyznaczony cel. Bądźmy więc ze sobą szczerzy – jaki mamy cel w nauce matematyki? Na szczęście może ich być mnóstwo. Kalkulatory i sprytne aplikacje na telefonach komórkowych nie sprawią, że ze wszystkim sobie poradzimy i wszystko obliczymy. Owszem, są wspaniałymi wynalazkami naszych czasów i niejednokrotnie ułatwiają codzienność, ale wiadomo, że nie są nieodzowną częścią naszego życia. Jeśli nam to ułatwi określenie celu, zróbmy sobie listę i wpisujemy, kiedy w codziennym życiu sięgamy po proste obliczenia. Dajmy sobie na to np. tydzień i zobaczycie sami, że warto. A jeśli do kogoś nadal to nie przemawia, porozmawiajmy z dorosłymi, którzy stanowią dla nas wzór postępowania, studentów matematyki lub poprośmy naszego nauczyciela matematyki, by zrobić na lekcji dyskusję na ten temat. Szybko okaże się, że matematyki uczyć się jest warto, tylko trzeba chcieć, próbować, ćwiczyć, analizować, doświadczać. To kluczowe działania, które na pewno przełożą się na pozytywne oceny – te w dzienniku i swojej własnej, wewnętrznej satysfakcji. Powiem Wam coś jeszcze ważnego drogie dzieci, drodzy dorośli, co jest oczywiste, ale może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Matematyki nie trzeba kochać, nie trzeba jej nawet lubić. Trzeba ją rozumieć, a co najważniejsze, trzeba ją chcieć rozumieć.